Rządowe zapowiedzi „wstawania z kolan” polskiego przemysłu stoczniowego w Szczecinie okazały się całkowitą klapą. Zmarnowano grube miliony złotych a stępkę promu, który nigdy nie powstał, oddano do wyceny przez skup złomu.
Przed kilkoma laty politycy PiS mówili wiele o znaczeniu polskiego przemysłu stoczniowego oraz o tym, jak wielki potencjał w tej branży został zmarnowany przez poprzedników. W czerwcu 2017 roku przedstawiciele rządu, z premierem Mateuszem Morawieckim na czele, przybyli do Szczecina, aby zapowiedzieć przywrócenie produkcji okrętowej. „Przyjechaliśmy tutaj, żeby dać nadzieję na rozwój Stoczni Szczecińskiej i dać konkretne zamówienia, stworzyć popyt na statki, które będą tutaj budowane” – mówił premier.
Politycy zapowiedzieli budowę promu samochodowo-pasażerskiego. Jednostka miała mieć 202 metrów długości, 30 szerokości, a na pokładzie miało znaleźć się miejsce dla 400 pasażerów wraz z samochodami. Całość miała być obsługiwana przez 70-osobowy personel i kursować między Polską a Szwecją. Statek ten miał wypłynąć na morze w 2019 roku i byłby największym tego typu w krajowej flocie. Podczas wizyty w Szczecinie, politycy partii rządzącej bardzo chętnie pozowali do zdjęć przy 62 tonowej stępce służącej do budowy okrętu. Niestety, po szumnych zapowiedziach nastąpiła cisza.
Poważnym problemem w budowie statku okazała się konieczność gruntownej renowacji stoczni. Koszt przygotowania zakładu do wyprodukowania takiego statku był prawdopodobnie zbyt duży. Zapowiadany hucznie nowy polski prom nigdy nie powstał. A stępka, którą politycy PIS oddali z wielką propagandową pompą, przez lata stała i rdzewiała w Stoczni Szczecińskiej.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku Polska Żegluga Bałtycka, po otrzymaniu państwowego dofinansowania w wysokości 140 mln zł, zdecydowała się na zakup nowego promu z zewnątrz.
Na początku 2022 roku Polska Żegluga Bałtycka skierowała do skupów złomu pisemną ofertę sprzedaży stępki w cenie dwóch złotych za kilogram. W piśmie czytamy: „Zwracamy się do Państwa z oficjalną propozycją sprzedaży pierwszej sekcji promu B145-I/01, która została wykonana na podstawie umowy z Morską Stocznią Remontową Gryfia. W związku ze zmianą koncepcji realizacji rządowego programu „Batory”, w ramach którego wykonano ww. sekcję promu, nowe promy dla polskich armatorów będą budowane przez inne podmioty stoczniowe na bazie innego projektu. Z powyższego wynika brak możliwości wykorzystania przedmiotowej pierwszej sekcji promu przez naszą spółkę i stąd chęć jej sprzedaży”.
Kiedy w prasie wybuchł skandal i zaczęto pisać o tym, że oddany z wielką pompą element promu miał trafić „na żyletki”, kierownictwo PŻB zaczęło się tłumaczyć, iż rozesłany dokument nie był autoryzowany przez kierownictwo a celem oferty miała być jedynie wycena obiektu.
Według Najwyższej Izby Kontroli rządowy program budowy promów „Batory” kosztował krajowy budżet 14 mln zł.